URODOWE NAWYKI, KTÓRYCH NAUCZYŁO MNIE BLOGOWANIE #blogerkipolecają

Dzisiaj w ramach akcji #blogerkipolecają poznacie urodowe nawyki, których nauczyło mnie blogowanie. Jak zmieniło się moje podejście do różnych urodowych spraw, co wprowadziłam do swojej pielęgnacji i co się u mnie sprawdza. 🙂

Urodowe nawyki, których nauczyło mnie blogowanie

REZYGNACJA Z KOSMETYKÓW DO CERY TŁUSTEJ

Jako nastolatka miałam duży kompleks z powodu mojej tłustej cery. Wtedy naturalny glow nie był modny, wręcz przeciwnie. Sięgałam więc po specyfiki przeznaczone do mojej cery, które jak aktualnie dobrze wiemy, bardziej jej szkodzą niż pomagają. Za lekkie, często oparte na alkoholu formuły sprawiają, że skóra jest jeszcze bardziej odwodniona i produkuje więcej sebum. Dzięki blogowaniu zaczęłam eksperymentować i odnalazłam to co jej służy. Jak można zobaczyć nie są to typowe produkty do cery tłustej, a moja skóra jest aktualnie w najlepszej kondycji od lat. Hitem są również dla mnie delikatne żele i pianki do mycia twarzy.

 

WIELOETAPOWE OCZYSZCZANIE

Tutaj chyba nie ma co się rozpisywać. Dobrze oczyszczona skóra to mniej niedoskonałości i lepiej działająca pielęgnacja. Zdecydowanie się opłaca!

 

REGULARNE PEELINGI I ROZBUDOWANA PIELĘGNACJA TWARZY

Dużo mówi się o tym, żeby nie oczyszczać zbyt mocno skóry, nie używać często szczoteczek sonicznych, itp. Trzymałam się tego, nie wyszło. Moja cera zdecydowanie potrzebuje mocniejszego i częstszego złuszczania, to jej służy. Służy jej również stosowanie większej ilości produktów niż tylko krem do twarzy, dobre nawilżenie i odżywienie. W codziennej pielęgnacji stosuję też tonik (głównie hydrolaty), serum, żel aloesowy, maseczki, półprodukty, itp.

Kosmetyczne nawyki, których nauczyło mnie blogowanie

DROGIE NIE ZNACZY LEPSZE

Nie będę ukrywać, że są takie marki, po które kiedyś pewnie bym nie sięgnęła, z jakiejś podświadomej obawy, że są tak tanie, że nie wzbudzały mojego zaufania. Teraz po recenzjach na blogu widać, że już mi to przeszło, bo wiem, że w taniej marce można odkryć prawdziwe perełki. Nie brakuje też drogich bubli, które często są tylko pięknym marketingiem niewspółmiernym z działaniem.

 

SKŁAD JEST WAŻNY

Może nie we wszystkich produktach (nie jestem składowym freakiem ani fanką tylko i wyłącznie naturalnych kosmetyków, najważniejsze są dla mnie efekty), ale w przypadku produktów do twarzy te naturalne, bogatsze i lepiej opracowane składy okazały się wybawieniem. Dzięki nim moja skóra ogarnęła się i w końcu mogłam zapomnieć o powracających niedoskonałościach.

 

NIE OPALAM TWARZY

Słońce wysusza skórę i sprawia, że szybciej się starzeje, dlatego od wielu lat nie opalam twarzy. Gdy chcę jej dodać trochę koloru sięgam po balsam brązujący Mokosh. Lubię ją również w naturalnym, jasnym wydaniu. Kiedyś za to uwielbiałam smażyć się na słońcu, czego aktualnie żałuję, bo skutki widzę na dekolcie do teraz.

 

WŁOSOMANIACTWO

To co prawda zaczęło się jeszcze przed założeniem bloga, ale rozwinęło się najbardziej już w trakcie. Uwielbiam dbać o włosy, uwielbiam też mieć je długie, zdecydowałam się świadomie na blond, który daje im popalić, więc wiem, że muszę się postarać, aby wyglądały dobrze. I szczerze lubię to robić. Olejowanie i przeróżne mikstury na włosy poznałam jeszcze na Wizażu i już wtedy wiedziałam, że to naprawdę ma sens. Nawet z suchych, rozjaśnianych włosów da się wyciągnąć coś, na co miło popatrzeć. Fajnie też odkrywać proste, domowe sposoby, które dają świetne rezultaty. O części z nich pisałam już na blogu (wszystko tutaj → blog o włosach), a tematyka będzie na pewno rozwijana w kolejnych miesiącach. 🙂

Ulubione gadżety urodowe

GADŻETY URODOWE – WARTO SIĘ WSPOMAGAĆ I KORZYSTAĆ Z NOWYCH TECHNOLOGII

Często same kosmetyki nie wystarczą do uzyskania interesujących nas efektów, dlatego lubię korzystać z gadżetów urodowych. Szczególnie lubię te do oczyszczania twarzy (LUNA 3, peeling kawitacyjny Xiaomi, przetestowałam też z ciekawości odkurzacz do wągrów Xiaomi i sprawdził się na mojej brodzie) oraz włosowe (szczotka do masażu skóry głowy, grabki do masażu, szczotka prostująca z Lidla). Robiłam również epilację laserową w domu i jestem zadowolona z efektów, choć nie są 100%. Jest tego więcej, ale o wszystkim napiszę w osobnym wpisie. 🙂

 

ZUŻYWANIE KOSMETYKÓW DO KOŃCZA, CZYLI PROJEKT DENKO

Od zawsze miałam więcej kosmetyków i uwielbiałam testować nowości. Kiedyś jednak nie skupiałam się na tym, żeby regularne ich używać i przede wszystkim zużywać do końca lub oddawać, gdy coś się nie sprawdza. Od kilku lat projekt denko to moja codzienność, dzięki czemu nie mam z tym najmniejszego problemu. Motywuje mnie to do zużywania i nie otwierania miliona produktów na raz, nie tonę też w zapasach i niepotrzebnych produktach.

 

WIEM, CO SŁUŻY MOJEJ SKÓRZE

I dzięki temu nie trafiam już na buble. Kiedyś całkiem często pojawiały się na blogu recenzje produktów, które się u mnie nie sprawdziły. Teraz jest tego dużo mniej, bo nie kupuję produktów, które mnie zaciekawiły, bo gdzieś je zobaczyłam. Zakupy robię przemyślane, pod moje wymagania i po sprawdzeniu zaufanych opinii. I to zdecydowanie się opłaca! Skóra i włosy są zadowolone, portfel również. 😉

 

A jak u Was zmieniło się podejście do urodowych spraw i dbania o swoje ciało na przestrzeni lat? Co nowego wprowadziłyście, a co okazało się dla Was niewypałem? 🙂

 

Inne wpisy z tej serii:
POLSKIE MARKI KOSMETYCZNE
PIELĘGNACJA CERY TŁUSTEJ
HITY KOSMETYCZNE
POZNAJMY SIĘ LEPIEJ

 

Zapraszam również na wpisy dziewczyn: Zaczarowana, The Special Beauty, Kosmetyczne Imponderabilia, Femperially, Okiem Marzycielki.

Don`t copy text!