
Hej 🙂
Musicie wybaczyć mi moją nieobecność, ale sesja rządzi się swoimi prawami. Trochę już po niej wypoczęłam, ale mózg nadal był niechętny do jakiejkolwiek aktywności, która wymagałaby jego największego zaangażowania, dlatego postanowiłam przez kilka dni skupić się na załatwianiu ważnych spraw i nic więcej niezwiązanego z relaksem nie robić. Marzy mi się jakaś bardzo długa wycieczka rowerowa, bo nie dość, że to niesamowita frajda, to jeszcze nie ma nic lepszego na zmęczenie psychiczne niż wysiłek fizyczny! Mam nadzieję, że niedługo uda mi się to marzenie zrealizować 🙂
Przechodząc do tematu dzisiejszego posta, pora na dwa kolejne zapachy od Yankee Candle – Luau Party i Beach Flowers.
Luau Party
Rajska, tropikalna i soczysta uczta? Niestety nie… W
zapachu powinnam czuć pomarańczę, brzoskwinie i lody waniliowe. Tych ostatnich
brak. Może gdyby były wyczuwalne, to zapach nie byłby tak ostry i odbierałabym
go o wiele przyjemniej. Wyczuwam tropikalne, owocowe nuty, ale to taka trochę
nijaka mieszanka. Nie zachwycił mnie ten zapach, jest wiele ładniejszych.
zapachu powinnam czuć pomarańczę, brzoskwinie i lody waniliowe. Tych ostatnich
brak. Może gdyby były wyczuwalne, to zapach nie byłby tak ostry i odbierałabym
go o wiele przyjemniej. Wyczuwam tropikalne, owocowe nuty, ale to taka trochę
nijaka mieszanka. Nie zachwycił mnie ten zapach, jest wiele ładniejszych.
Beach Flowers
Piękna, kwiatowa mieszanka, z którą warto jednak uważać, bo
przy zbyt dużej ilość wosku w kominku potrafi przytłoczyć i zniechęcić do
siebie. Mój wosk dosyć dziwnie się zachowywał, bo większość barwnika po czasie
znikała, a część wytrącała się i opadała na dno. Też tak miałyście?
przy zbyt dużej ilość wosku w kominku potrafi przytłoczyć i zniechęcić do
siebie. Mój wosk dosyć dziwnie się zachowywał, bo większość barwnika po czasie
znikała, a część wytrącała się i opadała na dno. Też tak miałyście?
Pozdrawiam 🙂
