
Hej 🙂
W lipcu dotarło do mnie masło do ciała The Body Shop z nowej serii Argan Oil, która niebawem pojawi się w sklepach firmowych. Wiele dziewczyn wyraziło już swoją opinię, teraz pora na kilka zdań od mnie. Czekałam jak najdłużej z dodaniem recenzji, bo wyznaję zasadę, że produkt trzeba dobrze poznać, aby móc go rzetelnie opisać.
Otrzymałam produkt o pojemności 50ml, co wydaje się być niewielką ilością, ale masła The Body Shop nadrabiają konsystencją, która jest bardzo gęsta, dzięki czemu są wydajniejsze i jako jedne z niewielu mogą być rzeczywiście określane jako masła.
Po pierwszym otwarciu miałam wrażenie, że już miałam produkty, które bardzo podobnie pachną. Długo się nad tym zastanawiałam i chyba była to seria Milk&Honey z Oriflame, ale nie dam sobie ręki uciąć. Zapach jest intensywny i długo utrzymuje się na ciele, co według mnie jest ogromnym plusem. Mi się podoba, chociaż jest ciężki do zdefiniowania. Myślę, że to jeden z tych zapachów, który się polubi, albo będzie Nas drażnił.
Pomimo gęstej konsystencji produkt bardzo łatwo się wydobywa i rozprowadza, do tego błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnej warstwy, lecz bardzo nawilżoną skórę. Tu mnie masełko zaskoczyło, bo nie spodziewałam się po jego użyciu takiego odżywionia i gładkości. Jestem ciekawa, czy tak samo mocno koiłoby skórę zimą.
Olej arganowy jest dosyć daleko w składzie, ale na początku mamy masło Shea, moje ulubione masło kakaowe, glicerynę, a trochę dalej wosk pszczeli oraz olejek babassu.
Ja się bardzo polubiłam z tym masełkiem, jedynie żałuję, że opakowanie nie jest większe 😉
Pozdrawiam 🙂