Pierwszy miesiąc roku już za nami, sama nie wiem kiedy minęło 31 dni. Miałam trochę planów na początek roku, również tych blogowych, ale niestety nie wszystko udało się zrealizować. Na szczęście dużo lepiej poszło mi zużywanie kosmetyków, dlatego dzisiaj mam dla Was 14 mini recenzji kosmetycznych. Zapraszam na denko styczeń 2020.
DENKO STYCZEŃ 2020
Cudowny olejek do włosów Garnier Fructis
Olejek, który urzeka pięknym zapachem i jeszcze lepszym działaniem! Fajnie sprawdza się stosowany po myciu, dobrze też wygładza suche włosy, bez obciążania. Duże opakowanie starcza na wiele miesięcy. To moje drugie zużyte opakowanie i zapewne za jakiś czas do niego wrócę, bo ma w sobie wszystko, czego szukam w tego typu produktach.
Recenzja: Olejek Garnier Fructis Goodbye Damage
☆
Żel I Love… Mango Cheesecake i Raspberry Ripple
Od dłuższego czasu to moje ulubione żele pod prysznic. Lubię je za piękne zapachy, świetną wydajność i za to, że nie wysuszają skóry. Mango Cheesecake pachnie jak słodki, cytrynowy sernik z lekką nutą mango, a Raspberry Ripple to prawdziwy malinowy sztos, który unosi się przez długi w czas w łazience. To mój faworyt wśród żeli I Love…, uwielbiam ten zapach! ♥
☆
Żel aloesowy Betty’s Nature
Tania wersja żelu aloesowego ze sklepu Action. Wykorzystuję go głównie do włosów pod olejowanie i jako serum do twarzy pod krem, ale do ciała też fajnie się sprawdza. Mam już kolejne opakowanie.
☆
Maska Loreal Czysta Glinka niebieska
To już moja 4 zdenkowana maseczka z serii Czysta Glinka i po raz kolejny jestem bardzo zadowolona z działania. Niebieska wersja przeciw niedoskonałościom zachwyciła mnie przede wszystkim idealnym oczyszczaniem skóry, ale lubię ją za całokształt. Ma też świetne, szklane opakowanie, które zostawiam sobie na produkty DIY.
Recenzja: Loreal Czysta Glinka niebieska
Pianka do mycia twarzy FOREO
Bardzo dobra pianka do mycia twarzy. Ma gęstą konsystencję, dobrze się pieni i świetnie współpracuje ze szczoteczkami FOREO. W składzie nie ma mocnych detergentów, a mimo to świetnie radzi sobie z oczyszczaniem i bezproblemowa zmywa tusz do rzęs. Jest również bardzo delikatna dla skóry i bezzapachowa. Szkoda jedynie, że nie jest trochę tańsza.
☆
Suchy szampon Batiste Luxe
Tego produktu chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Używałam kilku innych suchych szamponów, ale Batiste wygrywa ze względu na działanie i piękny zapach. Wersja Luxe szybko odświeżała włosy i zostawiała na nich delikatny zapach. Mam już inną wersję.
☆
Superfoods odżywka wygładzająca przeciw puszeniu
Wiązałam z tą odżywką spore nadzieje, ale niestety okazała się dosyć przeciętna, za słaba. Zabrakło mi dociążenia włosów, lepszego wygładzenia i nawilżenia. Zużyłam, ale nie skuszę się na kolejne opakowanie.
Recenzja: Petal Fresh Superfoods Smooth Operator
☆
Vis Plantis szampon do włosów suchych i matowych
Mój ulubieniec wśród szamponów do włosów. Uwielbiam go za to, że jako jeden z niewielu nie podrażnia mojej skóry głowy. Ma delikatny skład bez mocnych detergentów i bardzo dobrze oczyszcza włosy. Na plus również zapach i wydajność.
Recenzja: Szampon Vis Plantis lukrecja
☆
Si Armani EDT
Ten zapach towarzyszy mi od lat i chyba nigdy mi się nie znudzi. ♥ Jest piękny, słodki i zdecydowanie ma w sobie to coś! Jeżeli klasyczne Si jest dla Was zbyt męczące, to polecam sprawdzić wersję EDT. Ja oczywiście mam już kolejną buteleczkę.
☆
Peeling Rituals The Ritual of Sakura
Mocny i konkretny, to dla niego najlepsze określenia. Mam wrażenie, że w ostatnim czasie firmy stawiają na łagodniejsze peelingi, ten za to zaspokoi potrzeby fanów mocnych zdzieraków. Moje na pewno zaspokoił! Seria Sakura ma też świetny zapach.
Recenzja: Peeling Ritual of Sakura
Żel do skórek Sally Hansen
Wieloletni ulubieniec, który świetnie zmiękcza skórki. Już po chwili od nałożenia można je łatwo usunąć kopytkiem lub drewnianym patyczkiem. Jest też bardzo wydajny. Używam od lat i nie planuję zmieniać na żaden inny.
☆
Krem do rąk Botame
Jesteśmy już przy końcu denka, a dopiero teraz czas na produkt, z którym się nie polubiłam. Dlaczego? Bo zostawia nieprzyjemną, dosyć tłustą warstwę, która mnie wkurzała. W większości kremów do rąk mi to nie przeszkadza, ale ten był po prostu dziwny. Samo działanie dosyć przeciętne, dlatego cieszę się, że w końcu go zużyłam.
☆
Podkład Lumene Matte
Kończymy za to produktem, który bardzo lubię. W sumie gdybym miała wybrać jeden podkład, który miałabym używać do końca życia, to zapewne padłoby na niego! Uwielbiam za naturalny wygląd na skórze, dobre krycie i świetną trwałość. Szkoda tylko, że nie mogę znaleźć ideału wśród dostępnych odcieni, przez co muszę bawić się w mieszanie dwóch kolorów.
Recenzja: Podkład Lumene Matte
To już całe denko styczeń 2020. Znacie któryś z tych produktów, wpadło Wam coś w oko? 🙂
Pozdrawiam!