
W ostatnim czasie wzięłam się za porządki w kosmetykach i mocniej skupiłam się na zużywaniu otwartych produktów, bo mam plan, aby zminimalizować ilość posiadanych kosmetyków o ok. 1/3, a może nawet i o połowę. Zobaczymy. Wiem już, co służy mojej skórze, twarzy i włosom, i wiem też, jakie produkty stały się dla mnie zbędne. Czas więc trochę nad tym popracować i skupić się na posiadaniu tego co lubię i czego naprawdę potrzebuję. Dzisiaj zapraszam na całkiem spory projekt denko kwiecień 2023. Zrobiłam też małe porządki w kolorówce.
DENKO KWIECIEŃ 2023
Suchy szampon Batiste – Batiste to moje ulubione suche szampony, uwielbiam zapachy i działanie. Na pewno kupię kolejne opakowanie, ale dopiero przed jakimś wyjazdem, bo na co dzień nie potrzebuję takich produktów. Włosy już mnie nie zaskakują szybszym przetłuszczaniem, szczególnie teraz, gdy regularnie stosuję wcierki.
Maska do włosów So Flow – moje ostatnie odkrycie, świetnie działa na włosy, szczególnie w połączeniu z mleczkiem laminującym So Flow (najpierw mleczko, później maska, metoda MOO). Ładnie wygładza włosy, nawilża, zmiękcza, dodaje blasku i nie obciąża. Do tego duża pojemność w niskiej cenie. Na pewno kiedyś do niej wrócę.
Maska Vatika – lubię wersję jajeczną tej maski, ale tej nie polubiłam. Nie widzę zbytnio efektów na włosach, dlatego cieszę się, że w końcu ją zużyłam.
Żel pod prysznic Familove – ogromna butla 750ml, bardzo wydajny (używałam z gąbką, a to dodatkowo zmniejsza zużycie). Produkuje go Yope, ale formuła różni się od ich klasycznych żeli. Nie jest tak nawilżający, lepiej się pieni. Ogólnie jest przyjemny, myje i nie wysusza. Myślę, że kiedyś do niego wrócę, bo cena jest atrakcyjna. Tylko fajnie, jakby dali inne zapachy.
Antyperspirant Garnier – piękny kwiatowy zapach i świetne działanie. Mam kolejne opakowanie i zostaje przy nim na dłużej!
Skarpetki złuszczające z Action – ogromne skarpetki, będą dobre nawet na największą stopę. Zdecydowanie trzeba dobrze je zakleić i nałożyć dodatkowo zwykłe skarpetki, aby docisnąć je do skóry. Mają sporo płynu i czuć w nim alkohol, ale nie ma tragedii zapachowej. Plusem jest malutka cena – 5zł na promocji. Działanie za to rewelacja. Skóra schodzi jak szalona! Na szczęście głównie ze spodu, czyli tam gdzie potrzeba. Nie róbcie jednak nigdy takiej zabawy krótko przed wyjazdem na wakacje, bo może się to źle skończyć. 😛
Olejek do opalania Sydoka – nie używałam do opalania, tylko do ciała i czasami do włosów. Olejek miał fajny skład i przepięknie mieniące się drobinki miki.
Tonik Alterra woda ryżowa – przyjemny produkt, jedynie szkoda, że się pienił.
Wcierka Lady Banfi – nie zużyłam całej, nie dałam rady. Resztkę przelałam do wygodniejszego opakowania z atomizerem i przekazałam dalej. Męczył mnie bardzo zapach tej wcierki i alkoholowa formuła. Na pewno do niej nie wrócę.
Żel do skórek Sally Hansen – używam od lat, świetnie zmiękcza skórki i pomaga je usunąć. Kupiłam kolejne opakowanie.
Tusz Lancome Hypnose – to już chyba moja 4 miniaturka tego tuszu (często dodają go do zestawów z La Vie Est Belle). Daje ładny efekt, jest trwały i ma przyjemną szczoteczkę. Lubię go, może kiedyś skuszę się na duże opakowanie.
Srebrny rozświetlacz Lovely – ładny efekt, niska cena, czego chcieć więcej. Używałam głównie w kąciku oka i zużywałam milion lat, ale w końcu się udało. 😀 Zużywanie tego typu kolorówki uświadamia mi, że nie potrzebuję kolejnych rozświetlaczy, bronzerów czy róży.
Błyszczyk Lovely H2O – mój ulubiony kolor nr 5, zużyłam kilka opakowań. Ładny kolor, dobra jakość i delikatne nawilżenie ust. Na pewno jeszcze do niego wrócę.
Korektor Lovely Liquid Camouflage – zużyłam go już trochę temu, tylko nie wiem czemu zamiast do denka wrzuciłam go do toaletki i o nim zapomniałam. Lubiłam go, nawet był jednym z moich ulubieńców.
Serum korygująco-rozjaśniające Faceboom – nie widziałam jakiegoś szczególnego działania tego serum. Resztę zużyłam na dekolt, żeby nie zalegało.
PORZĄDKI W KOLORÓWCE
Teraz czas na małe porządki w toaletce. Głównie w podkładach, bo to ich mam najwięcej. Znalazł się też jeden produkt do konturowania.
Zacznę od podkładów, których nie dam rady używać przez ich kolor. Podkład Lumene Matte kiedyś był moim top of the top. Później zmienili formułę i nie byłam w stanie go używać, bo robił mi na twarzy pomarańczę. Nie wiem czemu tyle go trzymałam, chyba z sentymentu. Kolejnym jest podkład Hean Long Cover, który również ma mocno pomarańczowy kolor, a to odcień Vanilla, chyba najjaśniejszy z dostępnych. Kolejnym z tej kategorii jest Bielenda Make Up Academie Cover. Tutaj akurat smuteczek, bo odcień był naprawdę ładny i bardzo go lubiłam. Teraz chciałam do niego wrócić i niemiła niespodzianka. Kolejny, z którego zrobiła się pomarańczka i to taka chamska i mocna. Podkład Catrice HD Liquid Coverage nie należy do tej kategorii, ale jego odcień średnio pasuje do mojej skóry. Widać też, że już trochę się rozwarstwił.
Podkład w sztyfcie Wibo to taka fanaberia i krótka zajawka. Cieszę się, że go przetestowałam, bo dzięki temu wiem, że wolę klasyczne produkty i takie formy już mnie nie kuszą. Podkład Lovely Camouflage to natomiast dla mnie aktualnie za ciężka formuła i klasyczna szpachla.
Na koniec sztyft do konturowania Cashmere. Użyłam kilka razy i kompletnie o nim zapomniałam. Jest już tak stary, że nie ma sensu go używać.
To już całe denko kwiecień 2023. Znacie któryś z tych produktów?
Inne wpisy na blogu, które warto przeczytać: