
Kosmetykiem, po który w ostatnim czasie sięgam z ogromną przyjemnością, jest peeling do ciała. Uwielbiam nie tylko złuszczanie, kocham jak produkty dbają również o moją skórę. Z tego powodu najchętniej sięgam po kosmetyki z naturalnymi olejami lub masłem Shea wysoko w składzie. Obie te cechy łączą peelingi Organic Shop, na które miałam wielką ochotę, szczególnie że ostatnio atakowały mnie z każdej strony, przypominając o swoim istnieniu. W końcu przypadkiem udało mi się kupić jeden z nich podczas codziennych zakupów w Netto. Mowa o różanym peelingu Organic Shop.
Peeling do ciała „organic rose & salt” – królewskie połączenie organicznej róży damasceńskiej i naturalnej soli. Natychmiast regeneruje i odświeża skórę, przywracając jej elastyczność i naturalny koloryt.
Składniki aktywne:
Sól naturalna – zawiera cenne mikroelementy, wzmacnia
mikrocyrkulację krwi, wykazuje działanie tonizujące i napinające, usuwa
martwy naskórek.
Masło shea – chroni skórę przed przedwczesnym starzeniem,
likwiduje suchość i podrażnienia, poprawia jej elastyczność i nasyca
witaminami.
Organiczny hydrolat z płatków róży damasceńskiej – tonizuje,
nawilża, koi.
Sól naturalna – zawiera cenne mikroelementy, wzmacnia
mikrocyrkulację krwi, wykazuje działanie tonizujące i napinające, usuwa
martwy naskórek.
Masło shea – chroni skórę przed przedwczesnym starzeniem,
likwiduje suchość i podrażnienia, poprawia jej elastyczność i nasyca
witaminami.
Organiczny hydrolat z płatków róży damasceńskiej – tonizuje,
nawilża, koi.
Sposób użycia:
Lekkimi, masującymi ruchami nanosimy peeling na wilgotne ciało, spłukujemy wodą. Dla osiągnięcia optymalnego rezultatu stosujemy 2-3 razy w tygodniu
Lekkimi, masującymi ruchami nanosimy peeling na wilgotne ciało, spłukujemy wodą. Dla osiągnięcia optymalnego rezultatu stosujemy 2-3 razy w tygodniu
Różany peeling Organic Shop jest peelingiem solnym. Wolałabym wersję cukrową, ale nie było wyboru, więc nie mogłam wybrzydzać. Oprócz soli w produkcie znajdziemy glicerynę, masło Shea, hydrolat różany i kilka innych składników. Peeling ma dosyć gęstą, mazistą konsystencję, która ułatwia jego używanie. Drobinek peelingujących jest w nim sporo. Przejdźmy jednak do zapachu, który może u wielu osób go zdyskwalifikować. Mamy tutaj bardzo mocną różę, nie do końca naturalną. Czuć ją po otwarciu pudełka, podczas używania, potem zapach pozostaje przez dłuższy czas w łazience. Z tego powodu, jeżeli nie jesteście fankami różanych zapachów lub ogólnie kwiatowych nut w kosmetykach, to wybierzcie lepiej inny wariant zapachowy, których akurat jest wiele. Mi osobiście zapach nie przeszkadza, ale nie obraziłabym się, gdyby był przyjemniejszy.
Działanie peelingu jest dla mnie najważniejsze. Po użyciu skóra jest gładka, nawilżona i odżywiona, czyli tak jak lubię najbardziej. Mogę zrezygnować z użycia balsamu i cieszyć się długotrwałym nawilżeniem. Peeling nie jest ekstremalnym zdzierakiem, ale zdecydowanie robi to, co ma robić. Przyjemnie masuje się nim ciało i co najważniejsze, pozbywa się skutecznie martwego naskórka. Drobinki soli nie rozpuszczają się szybko. Używam go dwa razy w tygodniu od miesiąca i do końca opakowania jeszcze daleko, więc mogę uznać, że wydajność ma świetną.
Jestem bardzo zadowolona z tego produktu i wiem, że na pewno sięgnę po inne wersje zapachowe. Przekonuje mnie do tych peelingów działanie, cena, wydajność i walory zapachowe. Można je kupić za mniej niż 10zł w sklepach internetowych, Tesco oraz Netto, ale tam znajdziecie tylko wersję różaną.
Używałyście peelingów Organic Shop? Które warianty zapachowe polecacie?
Pozdrawiam!