Hej 🙂
Przychodzę dzisiaj do Was z moim odczuciami na temat nowej odżywki Garnier Fructis Fruity Passion. Natknęłam się kiedyś na informację o niej na pewnym blogu i po zobaczeniu składu od razu wiedziałam, że muszę ją mieć, ponieważ z poprzednich odżywek Garnier Fructis byłam baaardzo zadowolona. Udało mi się dorwać ją w Auchan, stała ostatnia, chyba czekała na mnie 😀
Odżywka Garnier Fructis Fruity Passion znajduje się w standardowym dla tej firmy opakowaniu o pojemności 200ml. Na opakowanie nie narzekam, nie ma problemu z wydobyciem jej ze środka. Konsystencja odpowiednia – nie przelewa się przez palce i nie jest zbyt gęsta- jak dla mnie idealna. To co w niej urzeka to na pewno cudowny, owocowy zapach, utrzymujący się przez jakiś czas na włosach <3
Oto, co obiecuje producent:
Skład:
Czas przejść do najważniejszego – działania 🙂 Po pierwszym użyciu nie byłam jakoś specjalnie zachwycona, chociaż podczas zmywania jej z włosów czułam cudowną gładkość i wygładzenie, po wysuszeniu jednak nie było efektu „WOW”. Od drugiego użycia jednak wiedziałam, że to odpowiednia odżywka dla moich włosów, które były nawilżone, błyszczące, miłe w dotyku i co najważniejsze wystarczyła mi tylko ona, zero olejowania, tylko szampon i odżywka, a włosy były w świetnym stanie. Myślę, że może nie przypasować osobom, których włosy nie lubią oleju kokosowego, moje akurat go uwielbiają 🙂
Cena 10,99zł za 200ml.
Efekty po 3-im użyciu:
Aktualnie mam duże zapasy produktów do włosów, ale na pewno chętnie do niej wrócę 🙂
Przepraszam za bałagan w tle zdjęć 😉
Pozdrawiam 🙂