Zima na szczęście już Nas opuszcza, dlatego najwyższa pora wypalić wszystkie zimowe woski i rozpocząć przygodę z bardziej delikatnymi i radosnymi zapachami. W ostatnim czasie w końcu zdecydowałam się na dokończenie wosku Icicles Yankee Candle. Miałam przy nim duże opory, bo nie należy do typowych, przewidywalnych i prostych zapachów.
Icicles
Jest to wosk, do którego podchodziłam bardzo sceptycznie i na który zdecydowałam się ze względu na ciekawość i pozytywne opinie. Na sucho mi się nie spodobał i powalał mocą, przez co obawiałam się, że odpalenie zakończy się szybkim wietrzeniem pokoju. Po roztopieniu wosku jego zabójcza moc zanika, mogę śmiało stwierdzić, że zapach staje się średnio intensywny. Czym pachnie? Hmmm, ciężko sprecyzować, jakie nuty są tu wyczuwalne. Na pewno zapach jest mroźny (ale nieprzesadnie), rzęski, trochę leśny i zdecydowanie nietypowy. Nie przypadnie każdemu do gustu, to wiem na pewno. Dla mnie jest ok, ale raczej drugi raz się na niego nie skuszę.
Pozdrawiam!