
Wspominałam w poprzednim denku, że zapewne w październiku denko będzie spore, bo kończy mi się dużo produktów. Miałam rację, ale nie spodziewałam się również, że będzie aż tak duże! W sumie znalazło się w nim aż 28 produktów i nie wliczam tu żadnych próbek czy saszetek! Nie będę ukrywać, że sama jestem w szoku, że jest tego aż tyle. Tym razem dla odmiany jest tu również kolorówka i standardowo jak się kończy to wszystko na raz 😀 Cieszę się natomiast, że udało mi się zużyć sporo zalegających produktów. Nie przedłużam już, bo i tak będzie długo i zapraszam na październikowe denko 🙂
DENKO PAŹDZIERNIK 2018
PUDER WIBO BANANA LOOSE POWDER
Bardzo fajny, żółty puder, który dobrze matuje skórę i nadaje jej ładnego, zdrowego koloru. Pewnie kupiłabym kolejne opakowanie, gdybym nie poznała bananowej czekoladki Lovely, która w działaniu i funkcjonalności przebija Wibo 🙂
PUDER LOVELY HD LOOSE POWDER
Kolejny dobry i tani puder, który zapewnia przyjemny, satynowy mat oraz świetnie wygładza skórę. Fajnym dodatkiem jest słodki smak i zapach.
POMADA WIBO BLONDE
Pomada, która potwierdza, że nie trzeba wydawać mnóstwa pieniędzy, aby ładnie podkreślić brwi. Kolor idealny dla średnich i ciemnych blondynek. Do plusów zaliczam kolor, łatwość użycia i świetną trwałość. Jedyną wadą jest to, że szybko wysycha, ale jest tania, więc jej to wybaczam. Mam już kolejne opakowanie.
TUSZ PIERRE RENE SUPER CURLY MASCARA
Z tym tuszem miałam love-hate relationship. Zazwyczaj pięknie unosił rzęsy, pogrubiał je i wydłużał, jednak czasami mocno je sklejał i ciężko było to naprawiać. Pod koniec mocno się też osypywał. Po kolejne opakowanie nie sięgnę, ale nie mogę powiedzieć, że to zły produkt, bo zazwyczaj efekt był bardzo fajny.
KOREKTOR LOREAL TRUE MATCH VANILLA
Korektor ma ładny, jasny, żółty odcień. Kryje dobrze, ale nie jakoś super mocno, więc do dużych cieni pod oczami pewnie się nie nada. Na moje potrzeby jest jak najbardziej ok. Podoba mi się również to jak wygląda na skórze. To moje drugie opakowanie i pewnie jeszcze nie raz po niego sięgnę.
KOREKTOR CATRICE LIQUID CAMOUFLAGE 020
To mój hit wśród korektorów. Używam go na niedoskonałości i przebarwienia. Świetnie kryje, nie ciemnieje i ładnie wygląda na skórze. Zużyłam już wiele opakowań i na pewno kupię kolejne.
PODKŁAD IRENA ERIS PROVOKE MATT IVORY
Podkład ma mocne krycie i bardzo dobrze matuje skórę, chociaż po czasie wymaga przypudrowania. Świetnie wygląda na dobrze nawilżonej skórze.
KREM BB SWEET COTTON HOLIKA HOLIKA 02
Azjatyckie kremy BB sprawdzają się u mnie bardzo dobrze i tak samo było i z tym. Świetnie wygląda na twarzy, matuje na długo i ma mocne krycie. Trzeba jednak pamiętać o dobrym nawilżeniu skóry przed nałożeniem, bo może podkreślić skórki. Plusem jest również jego kolor, bo nie jest bardzo jasny i ziemisty jak większość azjatyckich kremów BB.
PODKŁAD LUMENE MATTE FOUNDATION
Matujący podkład Lumene to mój ulubieniec wśród podkładów! Uwielbiam go za to jak pięknie wygląda na twarzy oraz za dobre krycie i niesamowitą trwałość. Na tym podkładzie mogę zawsze polegać! Oczywiście mam już kolejne opakowanie 🙂
SZAMPON PRZECIWŁUPIEŻOWY CATZY HEALING
Pisałam ostatnio o szamponach Catzy i o ciekawej paczce, w której do mnie dotarły 😉 Ta wersja szamponu bardzo przypadła mi do gustu. Szybko pomaga zniwelować swędzenie, dobrze oczyszcza skórę głowy, a do tego domyka łuski włosów, dzięki czemu pięknie lśnią! Chętnie sięgnęłabym po kolejne opakowanie.
ODŻYWKA W SPRAYU DOVE NOURISHING OIL CARE
Kiedyś często sięgałam po odżywki w sprayu, teraz jakoś o nich zapominam. Znalazłam w szafce końcówkę Dove i postanowiłam w końcu ją zużyć. Odżywka ma ładny zapach, ułatwia rozczesywanie, wygładza włosy i dodaje im blasku. Ogólnie nie mam jej nic do zarzucenia.
ODŻYWKA BASIC LAB DO WŁOSÓW BLOND
Bardzo dobra odżywka dla blondynek, która delikatnie ochładza kolor i jednocześnie świetnie dba o włosy. Chętnie sięgnęłabym po kolejne opakowanie i ciekawi mnie również szampon z tej serii 🙂
ŻEL POD PRYSZNIC VISPLANTIS
Bardzo polubiłam działanie tego żelu. Dobrze oczyszczał i dodatkowo nawilżał skórę, czyli tak jak lubię najbardziej. Nie podoba mi się jednak jego zapach. Na opakowaniu napisano, że jest egotyczny i owocowo-kwiatowy. Niestety nic z tych rzeczy! Żel pachnie jak połączenie proszku z płynem do płukania! Typowo praniowy zapach, który nie pasował mi pod prysznicem. Gdyby nie zapach to mógłby stać się moim ulubieńcem 😉
MIODOWY ŻEL MARION MIÓD I CYTRYNA
Przyjemny żel do mycia twarzy, który dobrze oczyszcza i nie wysusza skóry. Radzi sobie również ze zmyciem makijażu. Generalnie nie jest jakiś wow, ale zdecydowanie robi co ma robić.
ODŻYWKA BEZ SPŁUKIWANIA GARNIER BOTANIC THERAPY
Po pierwszych użyciach wydawało mi się, że się polubimy, ale bardzo szybko przestałam widzieć jakiekolwiek rezultaty jej działania. Zapach za to ma śliczny.
PŁYN MICELARNY ALOESOVE
Bardzo dobry micel z ciekawym składem. Dobrze zmywał makijaż, radził sobie z tuszem do rzęs, nie podrażniał. Stosowałam go do demakijażu i do odświeżenia w ciągu dnia. Jedyne co bym w nim zmieniła to zapach, chociaż po czasie przyzwyczaiłam się do niego i przestał mi przeszkadzać 😉
KREM DO RĄK SCANDIA COSMETICS
Świetny krem o gęstej, treściwej konsystencji. To taki tłuścioszek, który mocno nawilża i regeneruje skórę. Jest też bardzo wydajny. Na pewno sięgnę po kolejne opakowanie.
SODOWA PIANKA EVREE SODA CLEAN
Pianka, która pianką jest tylko z nazwy, ale i tak byłam zadowolona z jej działania. Pomimo tłustej konsystencji dobrze oczyszcza skórę i delikatnie ją nawilża. Lubiłam używać jej w porannej pielęgnacji.
RĘKAWICZKI NAWILŻAJĄCE ORPHICA TOUCH
Lubię dbać o dłonie i zapewniać im solidną dawkę nawilżenia. We wrześniu i październiku pomogły mi w tym rękawiczki nawilżające Orphica Touch. Rękawiczki są świetnie wykonane, bardzo przyjemnie się ich używa, a do tego nawilżają skórę na dłuższy czas. Jeżeli ciekawi Was ich wygląd i więcej właściwości, to zapraszam do podlinkowanej recenzji 🙂
FARBA GARNIER COLOR SENSATION 111
Tania farba, która świetnie rozjaśniła mój ciemny i oporny odrost. Kolor wyszedł bardzo ładny i chłodny. Do tego pięknie wygładziła włosy i generalnie nie mam jej nic do zarzucenia. Na pewno kupię ją jeszcze nie raz. Efekty farbowania możecie zobaczyć w podlinkowanej recenzji 🙂
MASKA JAJECZNA JOANNA TRADYCYJNA RECEPTURA
Polubiłam z tej serii maskę z miodem i proteinami mlecznymi, jednak ta wersja nie sprawdziła się na moich włosach. Efekty były słabe, a włosy nigdy nie wyglądały po niej dobrze. Zużyłam przed myciem, żeby nie zalegała w łazience 😉
KREM ODMŁADZAJĄCY BARTOS APPLE QUEEN
Krem, który spowodował masakrę na mojej twarzy 🙁 Strasznie mnie pozapychał i do tej pory mam mnóstwo przebarwień po naszej nieudanej przygodzie… Zużyłam go do dekoltu i szyi i oceniam jego działanie jako słabe. Pozostawia dziwną warstwę na skórze, nie nawilża jakoś spektakularnie i ogólnie za tę cenę nie opłaca się go kupować. Cieszę się, że udało mi się go zużyć i nie będę musiała już na niego patrzeć 😉
MASECZKA OCZYSZCZAJĄCA EVELINE Z WĘGLEM
Fajna, dobrze oczyszczająca maseczka z węglem, która pomogła mi oczyścić skórę po wspomnianej wyżej przygodzie z kremem Bartos.
PERFUMY MY HONEY TONI GARD
Miniaturka (15ml) z kalendarza adwentowego Douglas, która świetnie sprawdziła się na wyjazdach. Zapach jest bardzo ładny. Może nie na tyle, żebym kupiła duży flakon, ale przyjemnie mi się go używało. Jest też trwały.
OLEJEK DIFEEL VITAMIN E
Olejek ma wręcz genialne opakowanie, dzięki któremu chętniej i częściej olejowałam włosy. Zapach mocny, kwiatowy, przyjemny, ale bardziej podobał mi się zapach w wersji z olejem kokosowym. Działanie bardzo przyjemne, po dłuższym używaniu włosy były nawilżone, wygładzone i wyglądały dużo lepiej.
SERUM DO WŁOSÓW JOANNA RZEPA
Dla moich włosów to serum jest zdecydowanie za słabe. Jedyne co zauważyłam po jego użyciu to delikatne wygładzenie. Na plus to, że kompletnie ich nie obciąża. Mogłam nakładać go w dużej ilości, a i tak włosy wyglądały normalnie.
HYDROLAT Z DRZEWA HERBACIANEGO MOHANI
Hydrolat ma świetne opakowanie, jednak u mnie opcja z atomizerem się nie sprawdziła, bo psikanie hydrolatem z drzewa herbacianego nie służy mojej problematycznej skórze wokół oczu. Używałam go więc klasycznie z wacikiem i byłam zadowolona z działania. Ładnie oczyszczał i odświeżał skórę.
ŻEL DOUGLAS BREATH OF AMAZONIA
To kolejny fajny produkt z kalendarza adwentowego Douglas. Żel miał przyjemny zapach i konsystencję, dobrze mył i nie wysuszał skóry, a małe opakowanie świetnie sprawdziło się na krótki wyjazd. W tym roku też na pewno kupię kalendarz adwentowy Douglas, bo bardzo spodobała mi się jego zawartość, a miniatury kosmetyków jakie tam znalazłam, świetnie sprawdzają się na wyjazdach i służą mi do teraz, a mamy już listopad 🙂
Pozdrawiam!