Dobra passa w zużywaniu kosmetyków trwa w najlepsze, dlatego dzisiaj po raz kolejny przychodzę z dużym denkiem. Znalazło się tu aż 18 produktów! Zużywanie idzie mi ostatnio wyśmienicie, bo mocno ograniczyłam zakupy kosmetyczne i kupuję tylko to, czego aktualnie potrzebuję. Powiem jedno, dobrze mi z tym! Zapasy się kurczą, a myśl o zakupach znowu zaczęła mnie cieszyć. Nie będę ukrywać, że przez pewien czas ilość posiadanych kosmetyków totalnie mnie przytłoczyła. Co za dużo to nie zdrowo. Zrobiłam też mały remont w łazience i teraz mam pięknie poukładane maseczki, co zaowocowało tym, że wiem co posiadam i znacznie częściej po nie sięgam. Jak dawno nie udało mi się żadnej zużyć, tak dzisiaj będą aż 4 i mam w szafce kilka, które dobijają dna. Zrobi się dużo miejsca na nowości! Dobra, nie przedłużam już i zapraszam na kwietniowe denko.
DENKO KWIECIEŃ 2019
Peeling kawowy Alterra
To chyba najlepszy i najtańszy peeling kawowy, jaki można dostać w sklepach. Ładnie pachnie, całkiem dobrze złuszcza naskórek i przyjemnie nawilża skórę, pozostawiając ją niesamowicie gładką po użyciu. Myślę, że jeszcze nie raz po niego sięgnę i mam nadzieję, że będzie dostępny w Rossmannie przez długi czas.
Recenzja: PEELING KAWOWY ALTERRA
Suchy szampon Batiste Original
Przez lata zużyłam już sporo zapachów Batiste, ale dopiero teraz miałam wersję Original. Nie wiem czemu, ale z góry zakładałam, że będzie miała słaby zapach, a tu spore zaskoczenie, bo pachnie bardzo ładnie i przyjemnie. Działa tak jak reszta szamponów Batiste, czyli bardzo dobrze. Szybko oczyszcza włosy i zostawia na nich piękny zapach. Wybawienie w kryzysowych sytuacjach.
Mleczko do mycia AA Vegan Owies
Bardzo przyjemne mleczko o pięknym zapachu truskawki. Dobrze myje, jest łagodne dla skóry, nie przesusza jej i delikatnie nawilża. Miałam wersję z aloesem i byłam tak średnio z niej zadowolona, ta wypadła znacznie lepiej. Kiedyś na pewno wypróbuję też chwaloną wersję ryżową.
Bielenda ANX serum do rąk z witaminą C i glikolem
Świetny krem do rąk, który dobrze je nawilżał, wygładzał i sprawiał, że były przyjemne w dotyku. Świetne opakowanie z pompką, świetna wydajność i świetna pielęgnacja. Wydrapałam ile się dało ze środka, tak bardzo go polubiłam! Mam jeszcze resztki wersji różanej, ale ta z witaminą C zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu.
Recenzja: BIELENDA ANX SERUM DO RĄK
Żel pod prysznic Toni Gard My Honey
Ładnie pachniał, dobrze mył i ślicznie wyglądał (mieniący się brokat), ale ogólnie żel jak żel. Na większe opakowanie pewnie się nie skuszę, za to miniaturka z kalendarza adwentowego Douglas świetnie sprawdziła się na wyjeździe.
Maska Goji Hair Food Garnier Fructis
Bardzo dobra wersja Hair Food o pięknym, słodkim zapachu. Sprawdziła się u mnie jako maska, odżywka i odżywka bez spłukiwania. Kilka dni temu pisałam o niej na blogu, więc po więcej zapraszam do podlinkowanej recenzji.
Recenzja: GOJI HAIR FOOD GARNIER FRUCTIS
Maska Evree Black Rose
Kiedyś powiedziałabym, że to bardzo dobra maska oczyszczająca, ale ostatnio poznałam tyle świetnych maseczek, że ostatecznie ta jest po prostu ok. Na plus to, że nie zasycha, dzięki czemu czas spędzony z nią jest bardzo przyjemny. Niestety nie oczyszcza jakoś spektakularnie i za słabo wspomaga walkę z niedoskonałościami.
Maska torfowa Lumene Purity
Maseczka wyglądowo nie zachęca (wygląda jak kupa), ale działanie wynagradza wszystko. Świetnie oczyszcza, wygładza i odświeża skórę, a do tego rzeczywiście zwęża pory. Starczyła mi na bardzo długo, bo w opakowaniu jest aż 100ml. Z przyjemnością sięgnę kiedyś po nią ponownie.
Recenzja: MASKA TORFOWA LUMENE PURITY
Selfie Project 3w1 – peeling, maseczka, żel
To teoretycznie produkt 3w1, ale ja używałam go tylko jako peeling. W tej roli sprawdził się całkiem dobrze, choć do ideału trochę mu brakowało. Gdyby drobinek było więcej, to mógłby to być prawdziwy hit. Fajnie, że znalazła się tu również glinka, bo dzięki temu peeling ładnie oczyszczał skórę z sebum.
Żelowa maseczka Buna Aloes
Tę maskę też na początku bardzo lubiłam, a teraz uważam, że jest ok. Teoretycznie nakłada się ją do wchłonięcia i resztki ściera wacikiem, ale pod koniec zaczęła mnie drażnić lepka warstwa, jaką zostawia i zmywałam ją wodą. Ogólnie jest przyjemna, delikatnie nawilża i koi skórę.
Olejek wielofunkcyjny Annabelle Minerals Stay Pure
Olejek zużyłam już jakiś czas temu, ale zapomniałam pokazać go w denku. Można używać go na kilka sposobów, jednak ja najbardziej polubiłam go jako olejek do demakijażu. Dzięki niemu powróciłam do demakijażu olejkami, co wpłynęło bardzo pozytywnie na stan skóry wokół oczu, z którą mam spore problemy. Olejek zmywa wszystko bez problemu i od razu po kontakcie z tuszem czuć jak dosłownie rozpada się na kawałki i odchodzi od rzęs. Opakowanie jest bardzo fajne, więc je zostawiłam i używam go do robienia własnego olejku myjącego (Przepis na olejek myjący).
Recenzja: OLEJEK ANNABELLE MINERALS STAY PURE
Maska Coco Wow Hello Body
Kolejna, świetna maseczka, która rewelacyjnie sprawdziła się na mojej tłustej cerze. Maska perfekcyjnie oczyszcza, zapewnia idealny mat i wspomaga walkę z niedoskonałościami. Dużym plusem jest to, że nie zasycha na twarzy na skorupę. Bardzo doceniam to w maseczkach odkąd poznałam maskę GlamGlow Supermood, która zasycha w minutę maltretując przy tym skórę…
Recenzja: COCO WOW HELLO BODY
Naomi Campbell Queen of Gold
Bardzo ładny, ciepły zapach z przyjemną nutą wanilii. Po użyciu zapach jest intensywny, jednak na mnie nie utrzymuje się zbyt długo, dlatego nie skuszę się na niego ponownie.
Tusz Make Up For Ever Excessive Lush
O tym tuszu niestety nie jestem w stanie nic powiedzieć, bo przy pierwszym otwarciu okazało się, że jest totalnie zaschnięty. Szkoda, bo byłam bardzo ciekawa jego działania, a szczoteczka wygląda ciekawie i obiecująco.
Tusz YSL Volume Effect Faux Cils
Kolejny tusz, o którym nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Wiem, że sporo osób go lubi, ale moja wersja w ogóle nie pogrubiała, tylko nadawała kolor rzęsom. Czekałam aż podeschnie, ale się nie doczekałam i ostatecznie tusz wysechł. Podobał mi się za to bardzo jego zapach.
Tusz LOreal False Lash Wing
Znalazłam resztki mojego ulubionego tuszu LOreal False Lash Wings i o dziwo udało mi się jeszcze kilka razy go użyć. Zakochałam się w nim na nowo i chciałam zamówić go w necie, a tu dupa, chyba go wycofali. Szkoda, bo potrafił w chwilę wyczarować piękny wachlarz rzęs. Jak typowy tusz LOreal miał mokrą konsystencję, którą łatwo można było skleić rzęsy, ale po opanowaniu można uzyskać efekt wow już przy jednej warstwie ♥
Krem pod oczy Martina Gebhardt
To moja prawdziwa i jedyna miłość wśród kremów pod oczy ♥ Cudowne nawilżenie, odżywienie i działanie. Jak dla mnie nie ma żadnej konkurencji i serdecznie polecam go wszystkim osobom, które tak jak ja mają bardzo suchą i problematyczną okolicę oczu. To prawdziwe wybawienie ♥
Recenzja: KREM POD OCZY MARTINA GEBHARDT
Arganowy krem pod oczy Nacomi
Przy pierwszym opakowaniu przypadł mi do gustu, ale na drugim kończę z nim swoją przygodę. Wcześniej był dla mnie ok na dzień, teraz okazał się za słaby. Nie wiem, czy coś pozmieniali w składzie, bo nie mam opakowania, ale mam wrażenie, że działanie trochę się zmieniło.
Recenzja: KREM POD OCZY NACOMI
Pozdrawiam!