Po niezbyt udanej przygodzie z Dried Laveder & Oak, czas na kolejny zapach YC. Czy tym razem było lepiej? Zapraszam na recenzję Candlelit Cabin Yankee Candle!
CANDLELIT CABIN YANKEE CANDLE
Ciepły blask świec zaprasza na zimowy wypoczynek – rustykalna sosna, ciepłe przyprawy i ziemiste nuty wypełniają powietrze.
Głowa: czarny pieprz, rabarbar, jabłko
Serce: gałka muszkatołowa, magnolia, orzech laskowy
Baza: wetiwer, paczula, bursztyn
Patrząc na nuty zapachowe Candlelit Cabin Yankee Candle, spodziewałam się, że mój nos zostanie zaskoczony bardzo nietypową kompozycją. Mamy tu bowiem nuty owocowe, kwiaty, ciepły bursztyn, paczulę, orzech i mocniejsze przyprawy. Jak to często bywa, rzeczywistość niestety daleka jest od marzeń i wosk okazał się zwykłą wodą kolońską czy raczej delikatnymi, męskimi perfumami. Perfumami bez wyrazu, które są jednostajne i nie zaskakują. Z początku można wyczuć jakieś akcenty zapachowe, jednak dosyć szybko stają się one płytkie i obojętne dla nosa. Jedyne co zgadzałoby się z ideą tego wosku to etykieta, bo zapach rzeczywiście ma w sobie coś mroźnego i czuć w nim na początku zapach igieł. Ogólnie mam wrażenie, że ktoś pomylił się przy opisywaniu nut zapachowych Candlelit Cabin. 😉
Moc wosku jest średnia, ale dla mnie to akurat największy jego plus, bo nie przytłacza i nie męczy. Pomimo tego, że nie jestem fanką takich zapachów, to nie sprawiło mi problemu wypalenie go do końca.
Inne recenzje zimowych zapachów YC:
AFTER SLEDDING YANKEE CANDLE
EVERGREEN MIST YANKEE CANDLE
POMEGRANATE GIN FIZZ YANKEE CANDLE
Pozdrawiam!